wtorek, 5 stycznia 2016

Budapeszt: Rejs po Dunaju i spacer po mieście

Po nocy w fantastycznym hostelu Casa de la Musica przyszedł czas na drugi dzień wycieczki. W planie był rejs po Dunaju i do wyboru: wizyta w operze lub szwendanie się po mieście w czasie gdy inni będą oglądali Madame Butterfly.
Zacznę może od hostelu. Zajechaliśmy tam ciemną nocą. Wszędzie ciemno i raczej ponuro. Wchodzimy do bramy poobklejanej plakatami, schody w prawo, pierwsze piętro... i już robi się weselej. Kolorowe ściany, dziedziniec, krótka odprawa po angielsku, o której wspomniałam ostatnio i porozdzielanie grup do ich pokoi. Nam trafił się High Heels z własną łazienką i blisko prysznica i ubikacji na korytarzu. Pościel czysta, dwupiętrowe łóżka wygodne, ściany kolorowe, a pokój z balkonem- więcej niż można by wymagać. A w dodatku w hostelu była sympatyczna kuchnia z rysunkami zagranicznych gości na ścianach (i suficie) oraz różnymi herbatami i kawami. Atmosfera iście chatkowa, a taką lubię.
Rano musieliśmy się zebrać i w grupach pojawić na śniadaniu. Byłam przekonana, że to nasz pokój się spóźni, ale byliśmy pierwsi i mieliśmy pełny wybór: jajecznicę, wędliny, płatki z mlekiem, ciasto marcepanowe i kawa.
Po śniadaniu, oddaniu kluczy i użytych przez nas poszewek mogliśmy wreszcie wsiąść do autokaru i pojechać nad rzekę.

I teraz kilka słów o samej rzece, bo jest naprawdę ciekawa.Dunaj to nie tylko druga co do wielkości rzeka w Europie, ale też płynąca z zachodu na wschód w odróżnieniu od wszystkich innych wielkich rzek europejskich. Dunaj ma też spore dorzecze, którego fragment znajduje się nawet w Polsce poprzez Czarną Orawę. Przepływa przez 10 państw, a przez prawie 40% jej biegu jest rzeką graniczną.

Budapeszt został zbudowany tak, żeby najlepiej prezentował się od strony rzeki. Widać to wyraźnie zwłaszcza po Parlamencie, ale nie tylko. Panorama nadbrzeży Dunaju w Budapeszcie wpisana jest na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
 Wielkie wrażenie robią też mosty, które niestety zostały zniszczone w czasie wojny i dopiero później odbudowanie.
Most Łańcuchowy

Most Wolności


Rejs był świetną zabawą i wcale nie żałuje, że nie załapaliśmy się na jego nocną wersję. Poi pierwsze dlatego, że pogoda nie sprzyjała swobodnemu zwiedzaniu i rozglądaniu się, a za dnia przynajmniej poświeciło trochę słońce i czasami bywało nawet ciepło. Po drugie lubię robić zdjęcia, choć mi to nie wychodzi. A w nocy to już w ogóle. A tak to i ciepło, i ładne widoki i zdjęcia.
Ale do listy "Wielkie plany i marzenia" nocny rejs po Dunaju zostaje zdecydowanie dopisany.
Parlament, widok z Dunaju

Kolejnym punktem wycieczki była wizyta w operze. Wszyscy obejrzeli budynek opery, który jest naprawdę piękny. Neorenesansowy z 1884 roku, ozdobiony rzeźbami kompozytorów. Wewnątrz bogate malowidła i zdobienia, a na zewnątrz... sfinks. Taki "mały" egipski dodatek.
Opera Budapesztańska

Opera Budapesztańska

Sfinks przed operą

Miałam dwie godziny wolnego czasu, który tylko po części poświęciłam na siedzenie w popularnym fastfoodzie. Kiedy udało się rozgrzać i skorzystać z internetu nadszedł czas na spacer. Sobotnie wrażenie monumentalizmu i przepychu trochę się rozmyło. Miasto z perspektywy przechodnia, który usiłuje się nie zgubić, ale mimo wszystko włazi w jakieś małe uliczki jest jakby przytulniejsze. Budapeszt okazał się bardziej kolorowy niż wydawało się to wcześniej.




Chyba najbardziej podoba mi się takie szwendanie po mieście. Zwłaszcza kiedy miasto ma coś do zaoferowania- czy to posągi i rzeźby czy kolorowe krzesła, stoły i rowery.
Ostatnim punktem programu był obiad z którego również zrezygnowałam na rzecz spaceru brzegiem Dunaju. Poza tym miałam jeszcze kilka bułeczek, które zjadłam obserwując popisy na desce jakiegoś chłopaczka, trzech rowerzystów na piętrowych rowerach i zachód słońca.

Most Wolności

Zachód słońca
To już ostatni wpis o wycieczce do Budapesztu. Więcej zdjęć z tego i innych wyjazdów na instagramie "IdęGdziekolwiek" oraz na stronie na Facebooku
Wpisy o Budapeszcie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz