poniedziałek, 4 maja 2015

Majówka nad Dzierżnem Dużym

Weekend majowy już minął, ale nasz pomysł na spędzenie majówki można wykorzystać każdego dnia. Potrzebny jest tylko grill, jakieś jedzenie (jedzenie jest bardzo ważne!), miejsce które akurat jest pod ręką oraz coś co jest ważniejsze nawet od jedzenia- towarzystwo.
"Pierwsza plaża w tym roku!"
Nasza majówka trwała 3,5 godziny od momentu wyruszenia spod bloku, aż do powrotu do domu z wciąż ciepłym jeszcze jedzeniem na talerzu. UWAGA! Oczywiste spostrzeżenie: zapach ogniska i grilla jest świetny, o ile nie czuć go w mieszkaniu.

Cały dzień w wodzie. Jakie musi mieć pomarszczone stopy.

Istotnym elementem naszej majówki był łabędź. Karmiłyśmy go chlebem, ale nie suchym. Choć to ponoć kaczki pękają od suchego chleba... Ale on przeżył. Nie słyszałyśmy żadnego huku aż do wyjazdu, więc raczej plotki o wybuchającym ptactwie wodnym są przesadzone. Ale obiecujemy się doedukować.
Był grill, było ognisko, a potem trzeba było wracać. Niestety, czas na tradycyjna, grillową majówkę, znalazł się dopiero w niedzielne popołudnie, a w poniedziałek wzywały już obowiązki. 
Kiełbaski z ogniska. Jeszcze nie wiedzą co je czeka.
Niezaprzeczalny plusem przyjeżdżania nad jezioro gdy wszyscy już z niego wracają jest brak korków na drodze i pusta plaża . Minusem jest jednak to, że wyraźnie widać, że ktoś tu był. Śmieci porozrzucane na każdym kroku to normalny widok po każdym weekendzie. A przecież większość przyjechała samochodami. Nie można było wziąć swoich śmieci i wywieźć? Aż tak dużo po jednej rodzinie nie zostaje, żeby miało się zniszczyć zawieszenie w samochodzie. Albo więcej paliwa spalić.
Łabędź apeluje: sprzątajcie po sobie!

No, jest też ważna informacja dotycząca sieci społecznościowych. Rozgryzłam facebook'a i udało mi się założyć stronę bloga. Zapraszam do polubienia! https://www.facebook.com/idegdziekolwiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz